Jeździectwo Naturalne Bez Tajemnic
Hippika - Natural Horsemanship
Artykuły / Partnerstwo czy dominacja w treningu?
Partnerstwo czy dominacja w treningu?

Dominacja to takie wstydliwe w jeździectwie dla niektórych słowo. Zwłaszcza w Stanach kojarzone jest z agresją i przemocą. Niektórzy trenerzy mówią wtedy Partnership to jest to budując  mit relacji partnerskich z koniem opierając go o nasze ludzkie wyobrażenia. Hollywood w tym jest najlepsze.

Konie możemy trenować na wiele sposobów ale zawsze pytam swoich słuchaczy „A czego oczekujesz od tego zwierzęcia” bo od tego zależy wybór ścieżki treningowej. Generalizując można iść w treningu drogą warunkowań, bólu, wygody i niewygody, powtórzeń, strachu, przysłowiowej marchewki i bata, skupić się na wygodzie w biomechanice ruchu, odruchach, wzmocnieniach pozytywnych i negatywnych, mieszać  te metody ale też można iść drogą budowania relacji opierając trening o instynkty, myślowy proces decyzyjny,  hierarchię stadną i komunikację międzygatunkową. Warto aby jeździec zdawał sobie sprawę czego będzie oczekiwał od konia i z jakich elementów skorzystać aby proces uczenia konia był bezpieczny, szybki, trwały, dążący do naszego celu i zgodny z naszym i konia szeroko pojętym dobrem.Rzadko zdajemy sobie sprawę z możliwości wyboru ale świat jeździecki zmienia się już dynamicznie. Wiele osób pewnie nie skojarzy, że dla większości codziennych przypadków typu: mój koń spieszy lub nie rusza, nie robi przejść, wyłamuje, ciągnie do koni lub stajni, nie skręca, nie hamuje, nie reaguje na pomoce, wiesza się, ucieka ode mnie, kuli uszy, kopie, gryzie, boi się wszystkiego albo tego i tego,wierci się i setki innych problemów można znaleźć odpowiedź i inspirację do rozwiązania poniżej. Ale nauka idzie szybko do przodu i rośnie zarówno nasza świadomość świata zwierząt jak i cywilizujemy podejście do nich.

 Jeździectwo Naturalne jest jedną z metod treningowych promujące trening koni bez bólu i przemocy opierając się na komunikacji z koniem w sposób zrozumiały dla niego – zgodny z jego postrzeganiem świata i zasadami panującymi w jego świecie. Oczywiście po to, aby osiągać z nim cele jakie my sami stawiamy – czy to jazda sportowa, czy rekreacyjna, czy też tylko zabawa z ziemi. W wielu naturalnych programach uczymy jak patrzeć na różne sytuacje z punktu widzenia konia co może wymaga trochę nauki ale jak mówią studenci mojego programu JNBT po kursach efekty są często zdumiewające.

Jednym z naszych problemów jest nasza ludzka natura – a może ograniczenie w pojmowaniu rzeczy dla nas nienaturalnych , która każe nam wszystko co się da antropomorfizować. I tak chętnie przenosimy ludzkie emocje i relacje na inne gatunki. Bo tak łatwiej nam je przyjąć. Jednak czasami wpadamy we własną pułapkę jaką może być  poszukiwanie partnerskich relacji w świecie koni bez zrozumienia sensu dominacji w świecie natury.

W programie JNBT studenci wiedzą , że kluczem do treningu opartego o metody naturalne JNBT jest balans pomiędzy zaufaniem, szacunkiem a dominacją a więc w oparciu o mój autorski model treningowy. Tzn wspólpraca z koniem, tak jak to jest w naturalnym środowisku tabunu koni. Podobnie też w wielu programach naturalnych element dominacji człowieka w układzie z koniem jest wpisany w system treningowy. Np tym jest m. in technika Monty Robertsa  Join Up. Dominacja uzyskana jest tam przez kontrolę ruchu i daje decyzję podporządkowania się konia nam jako przywódcy i podążania za nami.

Efekt uzyskiwania dominacji w sposó naturalny opisuje  uznany światowy autorytet związany z behawioryzmem koni  dr Robert Miller w książce „Jeździectwo Naturalne bez Tajemnic” w rozdziale Klucz do przywództwa - "Jeśli jeździec bądź trener potrafią zapanować nad ruchami nóg konia, to znaczy, że mają władzę nad jego umysłem.

 

Panowanie nad ruchami zwierzęcia oznacza dominację. Jeśli koń nauczy się, że możemy  spowodować jego ruch lub przeciwnie, wstrzymać  go, to zasygnalizuje ruchem głowy i mimiką pyska, że nas akceptuje jako przywódcę. "

Pracując tymi technikami zgodnie z modelem JNBT z k ilkuset końmi rocznie doświadczam tego z każdym koniem, który uspokaja się i akceptuje dominację oraz moje przywództwo i podąża za mną pomimo , że jest na wolności i może po prostu odejść.

Pojawiające się co chwilę pomysły mające przyciągać do technik naturalnych opartych o relacje partnerskie dają spore ryzyko w trenowaniu tych zwierząt i spotykam je na co dzień widząc potencjalne zagrożenie dla człowieka lub nawet słuchając od studentów o kolejnych wypadkach. Zawsze gdzieś tam znajduję źródło w braku szacunku i zachwianych relacjach z dominacją konia.

Dalej Miller pisze: ” Nawet trenerzy popełniają błędy- „Nie chcę zdominować konia. Zależy mi na partnerstwie”. Takie stwierdzenie jest całkiem bez sensu. Jeśli koń zdominuje układ partnerski, oznacza to nieodmiennie poważne kłopoty. Jednym ze źródeł tego nieporozumienia jest mylna interpretacja słowa „zdominować”.(...)

To samo pisze Cezar Millan „Zaklinacz psów” w książce „Jak zostać przywódcą stada” w rozdziale Dominacja i posłuszeństwo – dwie nowe definicje-(..) Przywództwo z definicji oznacza pewien rodzaj władzy. Wpływu. Dominacji.  Niestety dominacja wydaje się być w Stanach Zjednoczonych słowem tabu. (..) Prawda jest taka, że dominacja jest zupełnie naturalnym zjawiskiem, które można zaobserwować u wielu stadnych gatunków.  (...) W świecie przyrody dominacja nie jest stanem „emocjonalnym”. Nie wiąże się z przymusem, winą ani poczuciem krzywdy. (…) Wśród psów nie ma osądów związanych z tym, kto w stadzie jest dominujący, a kto posłuszny i nie ma znaczenia, czy stado składa się z samych psów, czy też z jednego psa i człowieka. Pies nie będzie mieć do ciebie pretensji o to, że przejąłeś od niego rolę lidera. Doświadczenie mówi mi, że gdy właściciel przejmuje dowodzenie, psy odczuwają ulgę. (…) Psy cechują się znakomitym wyczuciem i miałem okazję widzieć tysiące psów tak naprawdę po raz pierwszy w życiu rozluźnionych, z chwilą gdy ich pan zdecydował się w pełni przejąć rolę i funkcję przywódcy. Ale zapamiętajcie moje słowa: kiedy pies wyczuje, że jego właściciel nie zamierza starać się o przywództwo w stadzie, sam będzie próbować zająć wolne miejsce. To leży w jego naturze - są to działania mające na celu utrzymanie sprawnego funkcjonowania stada. Zdaniem psa, ktoś musi w tej grupie rządzić. I kiedy to pies obejmuje tę funkcję, często ma to katastrofalny skutek zarówno dla niego, jak i dla właściciela."

Podobna hierarchiczna zależność istnieje w świecie koni. Od tysięcy lat aby przygotować konie do współpracy z człowiekiem lonżujemy je , pętamy, kiełznamy, popędzamy,okładamy batami czy kłujemy ostrogami, zastraszamy  etc  skupiając się często właśnie na dominacji ale siłą i bólem. To nadal dość powszechna i skuteczna metoda choć właśnie jesteśmy świadkiem zmian w podejściu do koni i wielu innych gatunków zwierząt. Zaczynamy się kierować empatią, uczuciami, delikatnością co tworzy świat obcowania ze zwierzętami bardziej cywilizowany. Tym jest m.in. cała gama naturalnych programów treningowych, którą stosują już tysiące jeźdźców w Polsce.  Ale decydując się na ich trenowanie tą drogą a szczególnie jak w programie JNBT, stosując trening  oparty o relacje stadne, omijanie układu dominacji tworzy wprost potencjalne zagrożenia dla człowieka. Obok na zdjęciu jest dziki dominujący ogier Jumper odłowiony ze stada dzikich koni koło Drawska. Walczył o wolność już na spędzie a w roundpenie skakał 3m na ogrodzenie aby się uwolnić (stąd imię jamie mu nadaliśmy). Kopał, walił barany i nie pozwalał na dotyk. Pracując z nim w roundpenie technikami naturalnymi uzyskałem zaufanie, szacunek i akceptację mojej dominacji. Wyciszył się, zaczął podążać za mną i pozwolił na pierwszy dotyk. 4 lata później na letnim obozie JNBT będąc z 15-osobową grupą jeźdźców zostawiliśmy konie na noc na pastwisku. W nocy ogier wyłamał ogrodzenie, powalił i pokaleczył nasze wałachy, odseparował i zagarnął nasze klacze. W 20 osób nie mogliśmy odzyskać koni, nad którymi Jumper zaczął w ciągu kilku minut dominować przejmując kontrolę stada. Było groźnie. Złapany na linę woził mnie jak chciał. Udało mi się go powalić i jak leżał skakałem przed nim wołając: "Popatrz, to ja, to ja cię przewróciłem!". Wstał, zaakceptował moja dominację, opuścił łeb, nie patrzył mi w oczy, przelizał i potulnego jak baranka odprowadziłem do stajni. Film o tej historii możecie obejrzeć tutaj

 

 

 Dr Miller w swoim artykule „Hierarchia dominacyjna” mówi wprost: ” Koń to zwierzę wiele razy większe od nas i do tego ekstremalnie szybko reagujące a także fizycznie silne, i jeśli w umyśle konie nie mamy dominującej pozycji, to stajemy w sytuacji dla nas niebezpiecznej.

(… )Konie ustanawiają hierarchię dominacyjną poprzez kontrolę ruchu innych członków stada.

Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że ucieczka jest dla koni pierwszym odruchem obronnym. (… )To dlatego w stadzie mustangów przywódcą jest najczęściej jedna ze starszych klaczy ponieważ dzięki jej doświadczeniu wie kiedy uciekać, jak daleko i dokąd. Wcale nie jest najsilniejsza, ani największa czy najbardziej sprawna w stadzie, ale ciągle przypomina innym o swoim autorytecie – używając ruchów i ekspresji które zmuszają innych członków do ruchu. W odpowiedzi uzyskuje ich ruch oraz wyrażenie podporządkowania się jak opuszczenie łba, lizanie i przeżuwanie. (…) Ruch może być kontrolowany na 2 sposoby: poprzez wywołanie ruchu i jego ukierunkowanie lub poprzez jego wstrzymanie. Jeśli potrafimy to zrobić w stosunku do koni, uzyskujemy dominację.”

Wprowadzając  do treningu relacje partnerskie czyli to co to słowo znaczy  (tzn mamy wspólne cele, ryzyko, odpowiedzialność, kompetencje, decyzyjność, korzyści) wymagamy, aby koń zrozumiał coś, co w jego świecie nie istnieje. Ja sam zdecydowanie nie chciałbym obarczać trenowanych przeze mnie koni takim pomysłem. Mówiąc im zaufaj mi bo nie zrobię ci krzywdy i mam wiedzę, spokój i doświadczenie ale szanuj mnie i moją przestrzeń i popatrz , że bez przemocy potrafię kontrolować twój ruch uzyskuję u konia spokój i akceptację mnie jako lidera co pozwala mi na układ dominacji tzn ja decyduję co, gdzie, jak i kiedy robimy. W zamian oferuję im poczucie bezpieczeństwa. Koń akceptując taką ofertę daje sygnał opuszczeniem łba, nie patrzeniem mi w oczy i lizaniem. Odpowiada mi tak w treningu każdy koń zarówno dziki jak i stajenny.


Nawet jeśli znamy końskich kumpli (zwykle nie więcej niż dwóch osobników), którzy razem się trzymają, razem bawią a nawet razem jadają z jednego kubła, to i tak jeden z nich pozostaje w hierarchii wyżej od drugiego. I jeśli rzucimy jedną marchewkę, to dominujący się nią nie podzieli z własnej woli z pozostałymi kumplami. Ja przynajmniej tego nie widziałem. Te relacje w stadzie są bliskie naszemu wyobrażeniu o przyjaźni. Konie wiążą sie takimi emocjami i widzieliście pewnie jak 2 konie potrafia się bawić, podskubywać delikatnie wargami lub zębami, iskać  nawzajem po grzywach, ocierać zadami, chodzić ze sobą a czy tęsknić za sobą i okazywać radość ze spotkania. Ale przyjaźń w żaden sposób nie koliduje z dominacją. Tam gdzie w grę wchodzi kontrola zasobów czy bezpieczeństwo obaj kumple wiedzą kto dominuje a kto jest osobnikiem podporządkowanym. Czy u nas jest inaczej?  Dyrektor ma pewnie przyjaciół w swojej firmie ale nie znaczy to, że magazynier siada za jego burkiem i rządzi firmą albo ma mu za złe że to on jest dyrektorem. Takie stado długo by nie funkcjonowało.

Wprowadzając relacje partnerskie do świata koni działamy wbrew naturze. Konie stojące niżej w hierarchii nie mają pretensji do osobnika dominującego = przywódcy, że są niżej w hierarchii i najczęściej to nie one chciałyby decydować. Czy pamiętacie co się dzieje jak wyprowadzacie z grupy konia dominującego? Pojawia się panika, rżenie i ciągnięcie za nim? Czego się boją? Utraty kumpla , partnera czy przywódcy? Konie desperacko, zawsze i w każdym momencie poszukują swojego lidera i tylko jeden z nich ma „głos decydujący”. Inni za nim podążają. Podążają za przywódcą. Jeśli przejmują przywództwo to dlatego, że stwierdzają, że ich przywódca nie zapewnia im już bezpieczeństwa i dlatego muszą znaleźć innego (np. siebie, jeśli nie znajdzie się inny), który im to zapewni. I właśnie wtedy mamy tarapaty. Jedziemy nie tam gdzie chcemy, nie w takim tempie albo i zaliczamy glebę bo dlaczego koń miałby chętnie  akceptować nasze pomysły. Filmy z takich wypadków prezentuję na swoich wykładach.

Trenując w JNBT rocznie 400-500 koni nie notujemy żadnych wypadków. Pytam na każdym kursie swoich słuchaczy kto dostał kopa, został ugryziony czy wyrzucony z siodła. Zawsze widzę las rąk. Zadaje to samo pytanie słuchczom na wyższych poziomach pytając o wypadki po Level 1. Słyszę sporadyczne odpowiedzi i to z komentarzem „to była moja wina bo...”

Jeździectwo to wspaniały sport. Ale dlaczego odchodzi z niego po 2 latach ponad 60% jeźdźców a w kolejnych 2 latach kolejne 60%? Frustracja , wypadkowość, brak poczucia bezpieczeństwa itd.

Dlatego w JNBT bezpieczeństwo jest na pierwszym miejscu, zwłaszcza że mamy natłok małych jeźdźców. I ucząc budowania relacji z tymi zwierzętami  nie pomijamy układu dominacji, która daje  nie tylko łatwość treningu ale i wprost większe bezpieczeństwo. Na obok zdjęciu moja 11-letnia Zuzia figluje na łące z super dominującym Dakotą. Jeszcze nie było konia, a trafia do mnie wiele trudnych przypadków, który nie uznał by szybko jego dominacji. Pomaga mi w ten sposób wyprowadzać konie w treningu korekcyjnym szybko ustalając zasady stada. Ale kiedy podchodzi Zuzia Dakota grzecznie stoi podporządkowany czekając na jej przyzwolenie na żarcie, pyta o pieszczoty, siada i kładzie się na skinienie palcem. To wzór układu i dominacji i przyjaźni.

Zatem w pytaniu partnerstwo czy dominacja stoję na gruncie zaufanie i szacunek aby uzyskać akceptację naszej dominacji w układzie z koniem z którym pracujemy.  Ale dopiero wtedy przyjaźń z naszym koniem jest mile widziana. I to pod warunkiem, iż zachowamy balans tych relacji.

 Czy korzystanie ze ścieżki budowania relacji uwzględniających zaufanie , szacunek i naszą dominację ułatwia dalszy trening konia? To każdy musi ocenić sam. Ale dziwi to wielu, że postęp koni w treningu JNBT jest tak szybki. A to proste. Bo to ich wybór. Trzeba się tylko tego nauczyć jak im to okazać i powiedzieć ale słuchając też tego co one do nas mówią.

A.Makacewicz






powrót
Horses take me for what I am, but they judge me by what I do.
Konie akceptują mnie takim, jakim jestem, ale oceniają mnie wyłącznie według moich uczynków.


Monty Roberts

Artykuły
Partnerstwo czy dominacja w treningu?